piątek, 31 stycznia 2014

Trendy makijażowe wiosna/lato 2014 / Make-up trends spring/summer 2014

Wracam po małej nieobecności. Pech chciał, że nowy laptop okazał się wadliwy i jeszcze nie wrócił z naprawy. Niestety Sony najbliższy serwis ma w Niemczech, więc być może będzie jutro. Już mnie nosiło, żeby zamieścić nowy post,  więc postawiłam na taki, który nie wymaga wrzucania moich zdjęć. Cóż mój mąż nie byłby zachwycony, że zaśmiecam mu laptop;) Post ten miał się pojawić nieco później, ale trudno będzie teraz. Myślę, że może okazać się pomocny nie tylko fashonistkom:)

Ostatnio przeglądając różne strony związane z modą i makijażem natknęłam się na face charty z pokazów mody. Jaki był mój zachwyt, gdy je przeglądałam. Większość okazała się być po prostu piękna i bardzo kobieca. Wśród nich każdy znajdzie coś dla siebie, gdyż przekrój makijaży jest ogromny od delikatnie i subtelnie pomalowanej twarzy do drapieżnego make-upu ze smokey eyes i mocnymi ustami w duecie kończąc. Znajdzie się również coś dla artystycznych dusz i od tego zaczniemy:)

Chanel
Makijaże na pokaz wykonywał Vincent Lappartient. Makijaże bardzo kreatywne i niepowtarzalne. Nie należą one co prawda do tych, które możemy odwzorować na sobie i pójść na spotkanie czy imprezę. Mimo to są istną ucztą dla oka. 




Ja, gdy na nie patrzę, jestem pełna podziwu dla makijażowego kunsztu i kreatywności Vincenta Lappartienta.



Shiseido

W tym przypadku mamy do czynienia z makijażami na każdą porę dnia czy okazję. Na dzień marka proponuje nam delikatny makijaż twarzy z oczami w jasnych kolorach i delikatnymi ustami. 


Dla odważniejszych kobiet Shiseido proponuje mocne usta lub oczy, makijaż taki jest wyrazisty, nie przesadzony i bardzo kobiecy.


Na wieczorne wyjścia marka prezentuje "makijaż Glamour", w którym każda z nas może poczuć się jak prawdziwa gwiazda. Mocniej zaznaczone oko i czerwone usta, jak dla mnie strzał w dziesiątkę!




Yves Saint Laurent

Marka z okazji wiosny wypuściła nową limitowaną kolekcję makijażową Flower Crush” Yves Saint Laurent Beauté, której autorem jest Llloyda Simmondsa. Kolekcja składa się z odcieni różu i pasteli, od najbardziej delikatnych, aż po te głębokie i intensywne. Łączy jasne odcienie naturalne z nasyconymi, kultowymi już w zeszłym roku  odcieniami fuksji i czerwieni.




New York Fashion Week

Pierwszy z czerech najważniejszych tygodni mody na świecie należał do Nowego Jorku. W trakcie tego tygodnia makijażem modelek do niemal wszystkich pokazów zajmowała się amerykańska marka profesjonalnych kosmetyków MAC Cosmetisc (której chyba nie trzeba przedstawiać).  Makijaże z tego tygodnia mody potwierdzają, że nadal modne będą naturalne make-upy z mocno zaznaczonymi brwiami lub elektryzującymi ustami.










London Fashion Week

Jak na poprzednim tygodniu mody i tu makijażami większości modelek zajął się MAC.  Zarówno tu jak i w NY królowały naturalne makijaże, podkreślone brwi i mocne usta.







Milan Fashion Week

Mediolan nie wniósł nic nowego w trendach makijażowych. Podobnie jak w NY czy Londynie makijażyści MACa postawili na naturalność, mocne usta, kreski i rzęsy do nieba:)









Jak pisałam wcześniej nic się specjalnie nie zmieniło w porównaniu z zeszłym rokiem czy nawet sezonem. Nadal królować będą makijaże typu nude, kreski czy mocne usta. Nie pozostaje nam nic innego jak zaopatrzyć się w cienie w odcieniach nude i pastelowych, eyeliner, szminkę w mocnym kolorze (w jakim odcieniu to zależy tylko od nas) i cieszyć się wiosennymi i letnimi makijażami. Ja tak jak w zeszłym roku zapewne pokocham kreskę na oku i fuksjowe usta, może wreszcie znajdę pomarańczowy odcień, który również pokocham. Na jakieś wyjście na pewno skuszę się na propozycję glamour Shiseido.

A Wy jaki makijaż z zaproponowanych przez makijażystów MACa, Shiseido czy YSL pokochałyście?

Pozdrawiam 
M.

piątek, 17 stycznia 2014

Czerń i biel - makijaże graficzne / Black and white - graphic makeup

Jeszcze przed końcem dnia chciałam Wam zaprezentować makijaże dość graficzne w formie wykonane jedynie dwoma kolorami - czernią i bielą. 
Biorę udział w konkursie na Ambasadorkę marki Pierre Rene i MIYO. Kilka ich produktów pokochałam od pierwszego maźnięcia, więc nie mogłam przegapić takiej szansy:)
Na konkurs wysłałam trzeci makijaż, którego (bynajmniej na razie) nie zamieszczę.
A oto i prace, których nie zgłosiłam do konkursu.

Pierwsza





I moja kolejna praca zmalowana jako druga:)






Mam nadzieję, że makijaże pomimo tego, że nie należą do standardowych podobają się wam, albo chociaż są do przyjęcia:)
Jeśli któraś z Was chciałaby spróbować swoich szans to zgłoszenia można wysyłać do jutra, więcej informacji  najdziecie na stronie Pierre Rene
Bardzo Was proszę o trzymanie za mnie kciuków:)

Pozdrawiam 
M.

Pierre Rene Bronzing compact powder

Dziś kolejny produkt firmy Pierre Rene. Tym razem napiszę Wam co nie co o bronzerze, którego jak widać na zdjęciach używam dość namiętnie:) 
Zacznijmy od opinii producenta:)



 INFORMACJE PRODUCENTA
Puder brązujący do twarzy i ciała. Doskonale podkreśla kolor opalenizny i nadaje delikatne rozświetlenie. Formuła równomiernie się rozprwadza i nie pozostawia smug. Skóra po aplikacji zachowuje gładki i naturalny wygląd. Kosmetyk doskonale nadaje się do wykończenia makijażu oraz jako róż na policzki. Skład został wzbogacony o przyjemną i intensywną nutę zapachową. Do produktu dołączono lusterko i puszek.
Hypoalergiczny.
Pojemność: 12g



Produkt zamknięty w  plastikowym opakowaniu, niestety nie jest to jego mocna strona. Plastik, z którego jest wykonany wygląda odrobinę tandetnie i niekoniecznie może zachęcać do zakupu.. Pomimo tego samemu produktowi nie mam nic do zarzucenia. 


Bronzer sam w sobie jest fantastyczny. Ładnie rozprowadza się na skórze, nie robi plam i spokojnie możemy stopniować efekt, więc krzywdy sobie nim nie zrobimy. Nałożony na całą twarz nadaje efekt skóry muśniętej słońcem. Szczególnie ładnie podkreśla opaloną twarz, więc będzie idealny na lato. Nadaje się również do konturowania, ja w tym celu go używam i jeszcze nie zdarzyło mi się narzekać na efekt. Bronzer nie ma w sobie pomarańczowych czy czerwonych tonów, pozostaje raczej w neutralnej tonacji, dzięki czemu sprawdzi się przy każdej karnacji i nie ma tu znaczenia czy nasza cera ma żółte czy różowe tony.



Bronzer dość szybko się zużywa, chyba że ja ładuję go tak dużo na twarzy;) Jednak nie ma co rozpaczać z tego powodu, gdyż i cena nie jest wygórowana. Produkt kosztuje całe 14,99 zł, więc super cena za super produkt. Bronzer dostępny w jednym kolorze.



Osobiście uważam, że produkt godny uwagi i wypróbowania:) I w tym, jak i poprzednim, poście powtórzę się, że mogę go polecić z czystym sumieniem. Jeśli szukacie dobrego bronzera, który będzie łatwy w aplikacji, a i cena będzie przystępna to koniecznie wypróbujcie ten. 

Pozdrawiam
M.

czwartek, 16 stycznia 2014

Podkład Pierre Rene Skin Balance / Foundation Pierre Rene Skin Balance

O tym podkładzie już nie raz Wam wspominałam. Ja sama słyszałam o nim baaardzo dużo samych dobrych opinii. Wielu makijażystów używa go do sesji czy przy malowaniu klientek. Stwierdziłam, że muszę go wypróbować. Pierwszy podkład kupiłam w okolicach września kiedy moja cera była opalona, wtedy padło na 22 Light Beige. Użyłam go kiedy malowałam się na wesele, na początku września i przeżył dobrą szkołę przetrwania- sala nieklimatyzowana, nieduża, sporo ludzi na parkiecie i tańce hulance, wiecie same jak to wygląda:) Każdy podkład z mojej cery by "zjechał", ale nie ten! Od tej pory stał się moją podkładową miłością:) Ale może zacznę od tego co obiecuje nam producent:)


INFORMACJE PRODUCENTA
Wodoodporny podkład kryjący.
Maskuje wszelkie niedoskonałości cery.
Perfekcyjnie dopasowuje się do struktury skóry przywracając jej blask i elastyczność.
Unikalna formuła kosmetyku dobrze się wchłania i utrzymuje do 12H.
Po aplikacji skóra staje się promienna i wygląda na młodszą.
Luksusowa formuła zawiera kompleks napinający skórę, ekstrakty roślinne i witaminę E.
Hipoalergiczny.
Pojemność: 30ml



OPAKOWANIE
 Podkład zamknięty w klasycznym szklanym opakowaniu, z którego podkład wydobywamy za pomocą dozownika z pompką, co mnie bardzo przypadło do gustu - nie dość, że wygodne to jeszcze higieniczne.

KONSYSTENCJA I KRYCIE
Podkład jest bardzo kremowy, łatwo się rozprowadza, nie robi plam, dzięki czemu nie zrobimy sobie nim maski na twarzy. Cudownie kryje! Po życiu go nie potrzebuje użycia korektora czy kamuflarza, a dodam, że moja cera ma skłonności do "wypuszczania" niedoskonałości. Nie zapycha. Potrzebuje chwili, aby "dopasować" się do twarzy. Po tym czasie na skórze robi cuda:) Cera jest ujednolicona i świeża:) Z tego co udało mi się wyczytać i usłyszeć z innych recenzji nie podkreśla suchych skórek.


TRWAŁOŚĆ
 Na mojej mieszanej, czasami nawet w kierunku do tłustej, przypudrowany sypkim pudrem trzyma się w zasadzie cały dzień. Nie jest to prawda matujący podkład, ale nawet po 8-9 godzinach od  aplikacji moja cera się nie świeci - czasami delikatnie, ale naprawdę lekko zaczyna błyszczeć przy skrzydełkach nosa, a to duży sukces w moim przypadku. Mogę, więc spokojnie stwierdzić, że trwałość przy cerze normalnej to może 12 godzin.

KOLORY
 Producent oferuje na do wyboru 7 odcieni: 20 Champage (najjaśniejszy), 21 Porcelaine, 22 Light Beige, 23 Nude, 24 Beige, 25 Natural, 26 Bronze. Najjaśniejszy odcień dla osób bardzo bladych może być za ciemny. Dlatego warto "namacalnie" dopasować odcień. Prawie wszystkie odcienie mają w sobie ciepłe, żółte tony. Jedynie w 25 Natural możemy dopatrzyć się delikatnego odcieniu różu. Ja posiadam 21 Light Beige na okres jesienno-zimowy, kiedy nie jestem już opalona i 22 Light Beige, kiedy już się opalę, a podobno mam dość ciemną karnację:)
 
DOSTĘPNOŚĆ I CENA
  Pierre Rene Skin Blance możecie dostać na stronie Pierre Rene, a także stacjonarnie w osiedlowych drogeriach  oraz drogeriach Natura. Podkład na stronie kosztuje 20,99 zł, natomiast stacjonarnie nie przekracza 25 zł, więc jest miła dla oka i portfela:)

Z czystym sumieniem polecam Wam ten produkt, bo jest naprawdę wart uwagi. Ja jeszcze nigdy nie spotkałam się z lepszym podkładem i nawet podkład L'oreal, który miałam swojego czasu nie dorównuje mu do "pięt".

Pozdrawiam
M.